Jak nie naprawiać wzmacniaczy

Dziś komentarz będzie krótki, bo prawie wszystko powiedziałem na filmie. Nagrany był kilka dni temu i dziś wzmacniacz jest już rozmontowany i pracuję nad nim, a w tym przypadku jest to bardzo pracochłonne. Normalnie bym się w to nie bawił, ale stał się moją własnością i jeśli uda mi się go doprowadzić do pełnej sprawności, to będzie na sprzedaż z całkowicie nową obudową i głośnikiem, bo mam jeszcze jeden taki komplet ze starych zapasów. Zapomniałem pokazać głośnik z tego combo, nad którym „znęcał się” podobnej klasy fachowiec jak ten, który spaskudził wzmacniacz -być może nawet to ten sam człowiek, sądząc po efektach. Powiem więc tylko, że do oryginalnej cewki PMP dokleił jakąś chińską membranę na miękkim zawieszeniu i zrobił to tak, że cewka praktycznie była niemal zupełnie poza polem magnetycznym, przesunięta w dół. Oczywiście wszystko poszło do śmieci, ale aluminiowy kosz i obwód wykorzystam, bo są w doskonałym stanie po tych 30 latach – nic nie zardzewiało, a w idealnie równej szczelinie jest prawie 1.4T.
Dodam jeszcze coś na temat kondensatorów: otóż po wymontowaniu tych małych zamontowanych przez „fachowca” zmierzyłem ich pojemność i okazało się, że zamiast 4700 mają 3600, co zdaje się jest „standardem” dla firmy Jamicon, bo to właśnie takie elektrolity. Wspominałem, że niedawno kupiłem 8 sztuk i żaden nie trzymał nominalnych parametrów. Tzn przez pomyłkę powiedziałem Nichicon, ale przy okazji zamieszczam sprostowanie.
Natomiast wszystkie 16 sztuk Elwa 4700 na 63V z roku 1987 sprawdziłem i każdy ma większą pojemność niż nominalna po 37 latach leżakowania. Ba, jeden nawet kontrolnie podłączyłem pod zasilacz, rozładowałem i tak kilka razy i pomiar jest dokładnie taki sam.
Nie mam żadnych tęsknot za komuną, bo jestem w wieku, w którym pamięta się tamte czasy, również jeśli chodzi o branżę audio, ale warto czasem przypomnieć, że jednak te nasze fabryki potrafiły to i owo zrobić przyzwoicie. Rzemieślnicy też potrafili, czego sam jestem najlepszym przykładem, prawda?