URBAN: MOŻE MI ZABRAKNĄĆ DYPLOMACJI, ALE LUDZIE TO DOCENIAJĄ. LEWY? JAK PODOLSKI KOCHA PIŁKĘ...

#Urban #Lewandowski #Podolski - Roman Kołtoń i Jan Urban (71 selekcjoner w historii Biało-Czerwonych) o pierwszych miesiącach pracy z kadrą. Wrócimy także do szkoleniowców, którzy prowadzili Urbana w karierze. Janek z Orłem na piersi zagrał 57 razy, z czego 17 razy u Antoniego Piechniczka, 31 u Wojciecha Łazarka i 9 u Andrzeja Strejlaua. W klubie spotkał legendarnego Huberta Kostkę, a także pracował z Piechniczkiem - jako trenerem klubowym. W Hiszpanii - jako zawodnik - pracował z ośmioma szkoleniowcami w trzech klubach (Osasuna, Real Valladolid i Toledo), poczynając od Pedro Mari Zabalzy. Pytanie o postępowanie z liderami zespołu? Jacek Gmoch twierdzi, że polski selekcjoner jest skazany na metodę "good guy", mówiąc po angielsku. Po hiszpańsku to byłoby "buen tipo". A jak Gmoch tłumaczy "good guy" na język futbolu i zarazem język polski? "Trener musi się zaprzyjaźnić z graczami" - mówi legendarny szkoleniowiec. Jaką metodę stosuje Jan Urban? Jakie było doświadczenie z Łukaszem Podolskim? Jakie jest z Robertem Lewandowskim?
Po meczu z Finlandią w salce konferencyjnej rozległy się barwa. Urban zaczął ten konferencję od stwierdzenia: "Na to się nie dam nabrać". A skończył: "Cieszmy się chwilą, bo grill czeka". Teraz tak komentuje pozytywny odbiór ze strony kibiców, czy dziennikarzy: "Wydaje mi się, że ludzie mnie teraz dobrze odbierają, ale wiem doskonale, że jako trener, czy to klubowy czy reprezentacyjny, bronisz się tylko i wyłącznie wynikami. Nie ma jakiejś taryfy ulgowej ze strony kibiców czy mediów. Tak to wszystko funkcjonuje. U nas często jest od ściany do ściany, coś jest czarne albo białe, brakuje szarego koloru... Wiemy wszyscy, że tak jest. I jest to trochę przykre, bo jeśli media grillują kogoś w danym momencie, to trwa zbyt długo. Ja wiem, że coś dobrego trudniej się sprzedaje niż aferę, czy coś takiego, co ciekawi kibiców. Dzisiaj wokół piłki jest tyle mediów, każdy chciałby mieć jakąś wyjątkową informację". Selekcjoner dodał: "Z jednej strony cieszę się, że kibice dobrze przyjęli mnie na stanowisku selekcjonera. Okej. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że oczekiwania są również wysokie. Z tym się muszę zmierzyć. Ten początek naprawdę był bardzo ważny, ale ja szybko zapominam o tym, co było, bo na to już nie mamy wpływu, chociaż posiadamy jednocześnie materiał od analizy po spotkaniach z Holandią i Finlandią. Dostałem dużo odpowiedzi, bo rywalizowaliśmy najpierw w meczu, w którym nie byliśmy faworytem, a później w spotkaniu, kiedy te role się odwróciły". Rozmawialiśmy również o personaliach. Prawda Futbolu typowała skład kilka dni przed starciem w Rotterdamie i pomyliła się tylko, jeśli chodzi o jedno nazwisko. Obok Bednarka i Kiwiora znalazł się Ziółkowski. Urban jednak postawił na Wiśniewskiego i teraz tak to komentuje: "Tak jest w piłce. Dzisiaj mówimy, że decyzja była dobra i ja też tak mówię. Ale gdybyśmy przegrali z Holandią, być może mówilibyśmy, że jednak mógł zagrać Ziółkowski, a nie Wiśniewski. To jest kwestia decyzji. Ta akurat się wybroniła. Wokół Ziółkowskiego wiele się wówczas działo, kwestia transferu do Romy, ale nie wiemy, być może też zagrałby bardzo dobrze w Rotterdamie". A propos Wiśniewskiego, to trener powiedział także: "Ja jednak liczyłem na siłę fizyczną Wiśniewskiego, na jego szybkość, grę w powietrzu. I to wszystko się sprawdziło. Ale ja tego nie wiedziałem przed meczem. Każda opcja to było pewne ryzyko. Ziółkowski debiutant, Wiśniewski debiutant, Tomasz Kędziora wrócił do kadry po dwóch latach. Żaden nie dawał gwarancji, że poradzi sobie mentalnie na tle takiego rywala. Wybrałem Wiśniewskiego ze względu na te atuty, które przytoczyłem. Znałem wcześniej Wiśniewskiego, wiem, że jest odważnym piłkarzem, jak mu się coś powie, to nie ma z tym żadnego problemu. Moim zdaniem wcześniej czy później będzie grał na najwyższym poziomie. Kiedy Kiwior przeszedł do Arsenalu, to Spezia postawiła na Wiśniewskiego, płacąc 4 miliony euro, więc doceniła to, jak grał w Venezii. Ale miał wtedy ogromnego pecha, bo złapał poważną kontuzję więzadeł krzyżowych. Spezia spadła w międzyczasie z ligi i on gdzieś znika z horyzontów, znika z grona kandydatów do reprezentacji. Tak jest w piłce często. Zapominasz o kimś, bo nie ma klubu, bo nie gra, bo ma kontuzję. Ale nie można tak do końca zapomnieć , każdy zawodnik może się odrodzić". Kibice dopytują się o język polski Matty'ego Casha. "Na pewno powinien się troszeczkę bardziej postarać. Ostatnio pośmialiśmy się z tego troszkę. Raz mu kazałem liczyć podania do 20. I zaczął liczyć: - Jeden, dwa, trzy, siedem... Już zrobił atmosferę. Musi się troszeczkę postarać i zacząć od liczb" - opowiadał selekcjoner kulisy ostatniego zgrupowania.