Jak »wyśmiewany« pomysł Polaka zmiótł 451 000 min Rommla w jedną noc
Автор: Wojenne Archiwa
Загружено: 2025-12-02
Просмотров: 892
Pierwszy czerwca 1941, plaża pod Arbroath w Szkocji. Patrol rotmistrza Górskiego idzie tam, gdzie według map „powinno być czysto” – rutynowa kontrola poligonu. Jeden wybuch zmienia wszystko: kilkunastu ludzi, którzy uciekli z Polski, przeszli Węgry i Francję, ginie od… brytyjskiej miny, postawionej w panice rok wcześniej i źle naniesionej na mapę. W kasynie Czternastego Pułku Ułanów Józef Kosacki – oficer łączności, a nie saper – pamięta nagle eksperyment sprzed wojny: metalowa papierośnica zmieniająca dźwięk wzmacniacza w laboratorium. Łączy to z kraterem na plaży i dochodzi do prostego wniosku: jeśli metal „fałszuje” pole elektromagnetyczne, można go „usłyszeć” pod ziemią. Z bambusa robi drążek, z części radiowych składa układ dwóch cewek i wzmacniacza, wkłada żołnierzowi słuchawki na uszy – i nagle mina staje się dźwiękiem w piasku.
To historia, w której jeden outsider bierze się za coś, co eksperci uznali za niemożliwe – i zmienia bieg wojny. Na konkursie w Ripon jego bambusowy wykrywacz ośmiesza sześć brytyjskich prototypów, więc decyzja zapada od ręki: „Polish Mine Detector Mark I” idzie do masowej produkcji i w pięciuset egzemplarzach ląduje pod El Alamein. Tam saperzy zamiast czołgać się z bagnetem idą wyprostowani nocą, słuchając w słuchawkach pisku min; tempo rośnie ze 100 do 200 metrów na godzinę, w jedną noc powstaje dziesięciokilometrowy wyłom w „Diabelskich Ogrodach” Rommla. Potem konstrukcja Kosackiego służy jeszcze pół wieku – od Normandii, przez Koreę i Wietnam, po Falklandy i Kuwejt – podczas gdy sam twórca wraca do Polski Ludowej, uczy na WAT i milczy o swoim wynalazku, bo taki ma klimat epoki. Na końcu zostaje prosty morał: gdy „wszyscy mądrzy” mówią, że się nie da, czasem wystarczy jeden uparty człowiek z bambusowym kijem i pamięcią o papierośnicy.
Доступные форматы для скачивания:
Скачать видео mp4
-
Информация по загрузке: