Piloci Luftwaffe wpadli w panikę, gdy Dywizjon 303 zestrzelił 14 asów w zaledwie 24 godziny
Автор: Wojenne Archiwa
Загружено: 2025-12-08
Просмотров: 662
Lato 1940. Nad Kanałem La Manche ciągną szare wstęgi Heinkelów i Dornierów, a nad nimi krążą Messerschmitty pewne, że dokończenie wojny z Anglią to już tylko formalność. W Northolt Polacy w za dużych mundurach uczą się brytyjskich komend i jeżdżą na rowerkach po lotnisku – na papierze „uchodźcy z państwa sezonowego”, w praktyce weterani września, którym nikt nie pozwala latać po swojemu. Trzydziestego sierpnia Ludwik Paszkiewicz łamie szyk i regulamin, rzuca się sam na Bf 110 i strąca go z dystansu, który w brytyjskich podręcznikach uchodzi za samobójstwo. Następnego dnia 303 dostaje status operacyjny, a nad Anglią po raz pierwszy pojawia się „polska szkoła”: para zamiast sztywnego V, atak z bliska, krótkie serie, walka tak, jakby nie było dokąd wracać.
To historia, w której garstka Polaków wpisuje się w równanie, którego Göring nie miał na mapie. W 42 dni 303 zgłasza ponad sto zwycięstw przy minimalnych stratach, niemieckie raporty notują „wściekłe myśliwce z szachownicą”, a po 15 września – Dniu Bitwy o Anglię – Hitler odkłada „Lwa Morskiego” na półkę. Galland mówi, że chciałby latać na Spitfirze, piloci Luftwaffe łapią „chorobę Kanału”, a brytyjskie regulaminy lądują w koszu: nowa doktryna każe strzelać z bliska, agresywnie, dokładnie tak, jak robili to Polacy od pierwszego dnia. Spodziewano się rozbitków, którzy będą się uczyć – przylecieli nauczyciele, którzy pomogli ocalić angielskie niebo.
Доступные форматы для скачивания:
Скачать видео mp4
-
Информация по загрузке: