Jacek Kaczmarski - Z XVI wiecznym portretem trumiennym rozmowa (cover)
Автор: Polish Autist
Загружено: 2025-11-24
Просмотров: 112
#JacekKaczmarski #PortretTrumienny #PolskaKultura #PiosenkaPoetycka #MuzykaAutorska #Historia #Sarmatyzm #KaczmarskiInterpretacja #PolskaPoezja #AnalizaUtworu #poezjaśpiewana #aicover
„Z XVI-wiecznym portretem trumiennym rozmowa” to refleksyjny, filozoficzny utwór Jacka Kaczmarskiego, w którym podmiot liryczny prowadzi wyimaginowany dialog z wizerunkiem zmarłego z dawnego portretu trumiennego. Piosenka zestawia niewzruszoną trwałość śmierci i historii z niepokojami współczesnego człowieka. Portret staje się symbolem dystansu wobec ludzkich dramatów, a rozmowa z nim — pretekstem do zadawania pytań o przemijanie, odpowiedzialność i sens działań żyjących.
Muzycznie utwór utrzymany jest w charakterystycznej dla Kaczmarskiego poważnej, balladowej konwencji, w której najważniejszą rolę odgrywa słowo — ironiczne, gorzkie i pełne historycznych odniesień. To dialog między epokami i próba zrozumienia, co pozostaje po człowieku, kiedy patrzymy na jego oblicze już tylko z obrazu.
Tekst:
Nie patrz na nas z wyrzutem pyszny szaławiło,
Bądźże z sercem otwartym dla dzieci swych dzieci.
Od twoich czasów sławnych tyle się zmieniło,
Że aż szkoda zawracać tym głowę Waszeci.
Mało wiemy o tobie, coś na Turka chadzał,
Węgra królem obierał i tratował Szweda,
Ale patrzył i tego, by obrana władza
Nie zabrała ci czasem, czegoś sam jej nie dał.
A nie dałeś jej prawa by ci grozić drewnem
Bo przed Bogiem za posła nie chcesz Jezuity,
By na takie cię pola mogła słać bitewne,
Gdzie krew i rany - twoje, a cudze profity.
A my, co rusz, to przed kimś
Kolejnym - na kolanach;
Dalekośmy odeszli
Od siły Waszmość Pana.
Po wciąż to nowych dworach
Pętamy się nie w porę;
Kochamy się w honorach,
Nie znamy się z honorem.
Łypnij na nas łagodniej okiem wyrazistym
Co widziało królestwa twojego Wiek Złoty,
Zamiast łajać nas z trumny za sprawą artysty,
Że są czasy kolosów i czasy miernoty.
Rzymskim prawem się szczycisz opartym na sile:
Dłoń złocisty pas maca, kręci wąs sumiasty;
Ale wyrozumiałość - to siły przywilej
Urodzony z rozumu na twój wiek szesnasty.
Czemuś synów nie uczył, z czegoś sam korzystał,
Że czapka rozum grzeje, by nie skapiał chyłkiem?
Rychło jeden za drugim - poseł czy statysta -
Czapkowali rozumem, a myśleli tyłkiem.
I my - na byle słowo
Na tylne stajem łapki;
W zawiei z gołą głową
Szukamy własnej czapki.
W tym, co zostało z włości
W dziedzictwie po waszmościach -
Brakuje nam mądrości,
Kochamy się w mądrościach.
Patrz na nas jak uważasz, pyszny szaławiło,
Jest czego ci zazdrościć, jest i za co karcić.
Choć dawno już cię nie ma - cennie ci się żyło,
A ci, co się cenili - byli tego warci.
Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.
Koniem dla nich istnienie! - Trzeba znać ogiera;
Pięści słucha, czy pieśni, czy rwie się w step czy w tłum;
I umieć nie spaść, kiedy piersi pęd rozpiera
A spadłszy, szepnąć jeszcze - eques polonus sum!
A my, nie z własnej winy,
Aż się przyznawać hadko -
Nie znamy już łaciny
I z polskim nam niełatwo.
Lecz ujrzy przodek w grobie
Na co nas jeszcze stać:
Bo się kochamy - w sobie!
Nie pragnąc - siebie - znać!
Доступные форматы для скачивания:
Скачать видео mp4
-
Информация по загрузке: